niedziela, 2 czerwca 2013

Sutasz (soutache)- udany debiut?


Niesamowite, ale udało mi się!

Oczywiście wpadki też się pojawiły, jak to przy debiutanckiej, większej pracy;)

Jednak dzięki żyłce, cieniutkiej i przezroczystej wszystko
jest niewidoczne dla niewtajemniczonych;)

Także przy tej jakości zdjęć, niestety musiałam je zrobić telefonem,
a nie aparatem jak do tej pory,
więc ten szczegół nie będzie
widoczny, a też na głos nie powiem, 
gdzie się zamotałam;)

Zrobiłam parę zdjęć ,,w trakcie", zatem widać tą poplątaną żyłkę-upiora
i nieposłuszne końcówki sznurka...

Zaprawdę- są nieposłuszne, a żyłka chyba ma pakt z diabłem, 
bo bardzo ćwiczyły moją cierpliwość;)


 


Żeby dojść do tego momentu potrzebowałam pół wieczoru i jedno przedpołudnie.
Oceniam, że nie tak źle;)



Lecz następnie trzeba było znaleźć bigle, które w czeluściach swojego pokoju ukryła 
Najmłodsza Siostra....
Kto z Was ma młodszą siostrę, ten wie, że uzyskanie niektórych informacji 
graniczy z cudem. 

Zatem po pokonaniu tej przeszkody i zrobieniu tego zdjęcia minęło trochę i zrobiło się wczesne popołudnie;)
No ale już nie liczę tego do czasu pracy, wolę powiedzieć, że robiłam je tylko 
pół dnia;)


Żałuję, że nie zrobiłam zdjęcie lewej/tylnej strony przed podklejeniem,
bo zawsze to ciekawie wygląda:) 
Materiał może nie za szczęśliwy, ale taki był pod ręką, no nic nie zrobię,
a kolczyki robiłam dla siebie, nie na zamówienie, więc ,,obleci" :)


Jeszcze jeden rzut oka na efekt ostateczny:


No mi się podoba, ale ja to jestem wyjątkowo subiektywna w tym przypadku;)

Takie wyszły mi delikatne, ale eleganckie,
niewinne, ale przykuwające wzrok.
To chyba te perełki i szlachetny błękit serca tych kolczyków :)




***

1 komentarz:

  1. skromne i delikatnie wykończone, ale bardzo miłe dla oka;) ładnie Ci wyszły:)

    OdpowiedzUsuń