środa, 6 sierpnia 2014

Róż i cóż.



Robi się!
Wciąż się robi, choć mało się Wam chwali:)

Dziś mam ciut luźniejszy dzień, nie muszę nic, żadnych zobowiązań - choć kilka towarzyskich do odrobienia by się znalazło...- wróciłam zmordowana z pracy i siedzę i bezkarnie odpoczywam.
Że do odpoczynku zaangażowałam butelkę dobrego piwa, to mały szczegół.
(ostatnio odkryłam, jakie walory smakowe reprezentują piwa niepasteryzowane, prawie, że bajka;) )

Mały szczegół, ale jednak zniósł trochę uczucie zmęczenia, wyparł je z organizmu i sprawił, że jest teraz wrażeniem jakby trójwymiarowym, stojącym obok, ale niedotykającym.
Czasem potrzeba takiej ucieczki.
Podkreślam słowo ,,czasem".
Bardzo podkreślam, grubą kreską. 

W swojej pracy widzę, jak taka codzienna potrzeba ucieczki zmienia życie.
Na bardzo złe. 
Ale o tym może kiedyś.

Dziś, po wyparciu z mięśni zmęczenia, chcę się podzielić z Wami czymś ładniejszym, czymś radośniejszym, kolorowszym.
Uwielbiam neologizmy.
Wy wiecie, że moją klawiaturą zawładnęła wena, współpracująca z niepasteryzowanym napojem gazowanym.
Wy tak, a ja to przeczytam jutro.
Albo jak będę miała czas.

Czasem nurtuje mnie takie pytanie- czy używam dużo regionalizmów? ,,Regionalizm" to wg mnie słowo gwarowe, z narzeczy językowych, nie będące ,,prawidłową polszczyzną".
W tej kwestii nie mogę być obiektywna.
Czasem, by wyłączyć ten subiektywizm marzę o studiowaniu filologii polskiej. By mówić i wysławiać się poprawnie, by być oczytaną i znać wiele związków frazeologicznych i nawiązań do literatury, by pamiętać cytaty i w odpowiednich momentach ich używać.
By pisać neologizmy w prawidłowy sposób.
Albo żeby w zarozumiały sposób myśleć- jestem mistrzem w swojej dziedzinie, mówię najładniej i najpiękniej się wyrażam.
Człowiek niestety istotą próżną jest.- jeżeli nikt tego jeszcze nie powiedział, to ja rezerwuję sobie to zdanie jako autorskie, z ,,r" w kółeczku;)

A tak na serio i wracając do tematu.
Dziś będzie różowo.
Albo na różowo:)
Ostatnio bardzo lubię róż. 
Zastanówmy się, z czym nam kojarzy się ten kolor?
Bo mi z czymś:
-infantylnym-kolor małych dziewczynek albo kobiet stylizujących się na słodkie idiotki
-energetycznym-jeszcze bardziej niż mocna zieleń czy też niebieski
-ładującym baterię- w tym kolorze jest skumulowane tyle energii!
-poza tym, w tym kolorze do twarzy blondynkom ;)
-rezerwowany dla dziewczynek, ale jak niektórzy mężczyźni wyglądają w nim pociągająco i ... właśnie, męsko. 
Choć wg religii,powinno być tak, że różowy/czerwony rezerwowany jest dla chłopców( kolor szaty zmartwychwstałego Jezusa), a niebieski dziewczynkom(od koloru szat Maryi), to nasza kultura wytworzyła inny kanon.

Zatem- jestem blondynką, kobietą, w tym kolorze czuję, że wyglądam świetnie i tryskam energią, wspomagana idącymi z niego fluidami i ładującymi moją pewność siebie, poza tym, mężczyzna stojący koło mnie wygląda nieziemsko i szalenie przystojnie wsparty aurą mojego koloru i uznaję, że tym kolorem, noszonym przeze mnie, mogę wzmacniać atuty płci przeciwnej.
Właśnie przez ten widziany przez innych infantylizm- facet obok kobiety w różu wygląda silnie, męsko, jak opoka i skała, na której słabsza płeć może oprzeć słabsze swe ramię i wspomóc słabszy swój umysł-niestety wciąż faceci uważają się za opokę i producentów najlepszych myśli świata, gdzie tymczasem kobiety- nie myślą wcale lub myślą źle- Femina cum sola cogitat male cogitat- tak już mówili starożytni, a Ci nam współcześni...
Ach, ci mężczyźni...

Mój wieczór jest dziś długi, a jutrzejszy poranek zacznie się wcześnie.
Nabieram sił, patrząc na różowe zdjęcia:)
Teraz popatrzcie i Wy, może też znajdziecie w tym energetycznym, mocnym różu ładowarkę dla swojej witalności ;)




Ja już czuję się mniej ,,wypompowana" :)

W ogóle podoba mi się ten wzór- w efekcie mają być falbany. 



Tu widać, że jak się powiedziało ,,A" to już się z tą literą dalej postępuje;)
Różowa wełna- różowe szydełko;) z cudowną silikonową rączką, na której ręka się nie śliska i nie poci.
Kupione za granicą i jeszcze w żadnej pasmanterii nie widziałam, jest to u nas do zdobycia? 
Widział ktoś?


Pewnie już widzicie, co ,,się robi" :)
Tak, owszem, dokładnie i nie inaczej- SUKIENKA.
Nie na byle jaką okazję, nie byle jaki efekt ma zostać osiągnięty.

Początkowo miała to być sukienka po prostu na poprawiny- bardzo ażurowy wzór, a pod spodem kontrastująca halka.
Ale:) 
Licho nie śpi, chochlik szepcze, tryby w mózgu przetwarzają złapane wrażenia...
I znalazła się gazeta, w gazecie zdjęcie, na zdjęcie patrzyła też Mama. Mama spojrzała też na wzór, powiedziała, że prosty, ale gęsty, dużo nitki pójdzie.
Ażur poszedł w zapomnienie, halka odłożona na później,
Mama zlecenie przyjęła i właśnie działa:) 
Cudownym szydełkiem powstaje cudownie wyjątkowa sukienka.

Kawałek spódniczki już jest;) 
Długość: gdzieś do połowy uda. 
Ma być: do kolana.
Czyli jeszcze trochę.


Bo góra tej sukienki MA NIE MIEĆ PLECÓW.
Nie będzie pleców!
Nie mogę doczekać się przymiarek i efektów.
To już wkrótce;)


A sama działam nad powstaniem niebieskiej bluzki.
Nerwy wyćwiczyłam, cierpliwość mam na poziomie kotki, po której skacze stado małych kociąt, 
na szczęście koniec blisko.
W przypływie weny powstaną zdjęcia, a po zdjęciach post błękitny.

Róż różem, a niebieski to kolor nieba.
A niebo kocham najbardziej.



***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz