sobota, 7 lutego 2015

Lubię różowy- mówię to śmiało!


A wręcz nawet krzyczę!
:D

Pamiętam, że jak byłam małą dziewczynką, to przyznawanie się do tego, że lubi się kolor różowy było siarą!
Czyli mega wstydem;)
Publiczne lubienie różu świadczyło, że jest się dziecinną paniusią, lalką barbie i w ogóle dzieckiem niedostosowanym poziomem emocjonalnym do poziomu trzeciej klasy podstawówki. 
Nie lubiło się różu, bo nie.

Później był pewien problem. Nastolatka w gimnazjum zaczynała widzieć to, że blondynkom do twarzy w tym kolorze.
Ale wtedy róż nosiły ,,puszczalskie", ,,pustaki" itp., nie pamiętam już określeń.
Zatem znów różowe rzeczy nie miały prawa istnienia.

Na czas szkoły średniej odpuściłam sobie dywagacje na temat - nosić róż czy też.
Nosiłam po prostu ubrania w brązie.
Decydując się tylko czasem na różową sukienkę:)

A teraz, będąc już studentką, w końcu mogę przyznać bez żadnych konsekwencji, że lubię róż!
Myślę, że wyczuwacie ,,chochlika- śmieszka" w moich słowach:)
Czasem lubię tą odrobinkę kpiny, którą przyprawiam moje wypowiedzi.
Lubię też stroić poważną minę- tym poważniejszą, im komiczniejsze rzeczy opowiadam.
Każdemu się zdarza:)

Oprócz różu ,,do ubrania"  możemy na różowo ubrać elementy w naszym otoczeniu:)

U mnie wyszło to jak zwykle przez przypadek:)

Przeglądałam gazety ze wzorami Mamy i natknęłam się na wzór serwetki, łączonej z kilku modułów, szydełkowanej kratkami, jak ja to nazywam:)
Spodobała mi się bardzo i pojawiło się pytanie- dam radę czy nie?
Pod ręką był kordonek w kolorze brudnego różu.
I szydełko, ciut za duże na ten kordonek,
ale innego nie było.
I zaczęłam.
A jak zaczęłam, tak działałam.
I robiłam, robiłam, i zastanawiałam się, kiedy nadejdzie koniec?!
Bo serwetka okazała się być bardziej pracochłonna niż wydawała się być!
Zaskoczona tym faktem postanowiłam, że będzie serwetką z jednego modułu. Bo dorabiając kolejne, zrobiłabym obrus- na co i czasu i chęci nie miałam, jak również zapotrzebowania- potrzebowałam serwetki!

Wam prezentuję serwetkę już ukończoną, rozpiętą szpilkami w trakcie krochmalenia.
Trochę już zdeformowana- ręcznik, na którym ją rozpięłam był przenoszony z miejsca na miejsce, niestety nie zapewniłam jej wcześniej spokojnego miejsca:)


halogdziejestem.blogspot.com

Kochana, różowa, w tym spokojnym odcieniu, z motywem kwiatka- czyli symbolem natury.

Teraz leży na stoliku, w moim ,,nowym" pokoju, a na niej często stoi doniczka z kwitnącym storczykiem.


halogdziejestem.blogspot.com
Storczyk i świeczki-nie tworzą zgranej drużyny.


Harmonijny dodatek.

Różowy dodatek, oby nie istniał wehikuł czasu!



***



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz