Dwa różne, przeciwstawne pojęcia pojawiły się w tytule tego posta.
Pytanie czemu?
Hmm... Mało ostro, bo znów zawiódł sprzęt i zdjęcia takie... no dość zamazane wyszły, a że nie bardzo się na edytorach graficznych znam, to takie surowe w formie wstawiam;)
No cóż, co najważniejsze- widać:)
A pikantnie? Tu już kwestia wyobraźni :)
Grzebiąc po internetach, znalazłam liść, prosty w formie i w wykonaniu, który
w pierwotnym zamierzeniu miał być ozdóbką na sweterek, sweter gładki, trochę byle-jaki,
żądał wręcz odświeżenia.
Ale..
W międzyczasie oczekiwałam na wenę, która z nieba sprowadzi mi pomysł na prezent imieninowy dla mężczyzny życia.
Wena się uruchomiła, oczywiście jak to ona, niespodziewanie i prawie na ostatnią chwilę
(prawie że się spóźniła!)
i żarówka nad głową wyświetliła plątaninę sznurków.
I to był strzał w dziesiątkę:)
Szydełko widoczne na zdjęciu zaginęło. Ból po stracie- nie do opisania. Życie- utrudnione nieziemsko. |
Plątanina sznurków przybrała kształty...
Prezent ziścił się;)
Zrobiło się pikantnie:)
Zabawny, stworzony dla śmiechu, tzw. ,,jaj";)
Po chwili na odgadnięcie, czym jest prezent, pierwotnym zaskoczeniu i szoku
nastąpiła salwa śmiechu i stwierdzenie,
że... serwetki nosił nie będzie.
;)
No nie, to nie;)
Ale przeróbkę ,,serwetki" na stringi, mimo wszystko,
uważam za udaną;)
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz