Kiedyś napisałam takie zdanie
,, kwiatki mnożą się w rękach"
I tu niezaprzeczalny dowód na te słowa, nawet z narzędziem czynu;)
I znowu ten prześladujący mnie pomarańczowy...
Chyba w końcu życie zmusi mnie do jego polubienia:P
Podkosiłam kordonki (dla osób nie znających tematu- kordonek to taka cienka wełna;))
mamie i się zalęgło,
jak na łące, jak to entuzjastycznie ośmielam się stwierdzić;)
Znowu pomarańczowy fąfel, no cóż, to się chyba nazywa masochizm, nie?
A teraz wisienka na torcie!
Ta dam!
BRANSOLETKA.
Z lekka mnie naświetliło- rzekła zażenowana Bransoletka. |
Mój pierwszy, szalony, koralikowy i do ręki przyległy wyrób,
z którego jestem dumna jak nie wiem co;)
W te ślepe oczka postanowiłam tchnąć ducha i wszyłam perełki.
Zaraz lepiej, nie?
A długopis udaje miarkę pozwalającą wyobrazić sobie jej rozmiar.
Chociaż, dla lubiących konkretniejsze dane, ma ok. 16 cm;)
Teraz czas zrobić kolczyki:)
Wkrętki czy bigle?
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz